W drugiej kolejce I ligi kibice na stadionie w Chojnicach zobaczyli aż 9 bramek. Niestety to gospodarze byli o jedną bramkę lepsi - Stomil przegrał 5:4 pomimo dwukrotnego prowadzenia w tym spotkaniu.
Stomil objął prowadzenie już w 4. minucie meczu, po akcji Grzegorza Lecha i Patryka Kuna dosyć nieszczęśliwie interweniował pod swoją bramką Arkadiusz Widelski i samobójczym golem otworzył wynik spotkania. Dzięsięć minut później było już 1:1, kiedy to Rafał Grzelak zdobył bramkę głową po nieudanej pułapce ofsajdowej.
W 21. minucie ponownie na prowadzenie wyszli goście - dośrodkowanie Patryka Kuna przejął Tsubasa Nishi, uderzył tak, że Miazek musiał piąstkować, piłkę przejął ponownie Kun, zagrał do Rafała Kujawy, a ten obsłużył Pawła Głowackiego, któremu pozostało skierować piłkę do bramki. Kiedy wydawało się, że pierwsza połowa zakończy się prowadzeniem Stomilu, w 43. minucie Jakub Biskup ładnym strzałem pod poprzeczkę pokonał Skibę i do szatni piłkarze zeszli z wynikiem remisowym.
Druga połowa to kolejna wymiana ciosów, najpierw w formie niewykorzystanych sytuacji, potem goli. W 58. minucie na prowadzenie pierwszy raz w tym meczu wyszli gospodarze po strzale głową Jakuba Biskupa z 8 metrów. W 67. minucie odpowiada Stomil - Wiktor Biedrzycki zdobywa drugą bramkę w tym sezonie głową. W 73. minucie ponownie Chojniczanka, futbolówkę do własnej bramki kieruje Marcel Ziemann i mamy 4:3. Oczywiście nie mogło się tak skończyć. W 80. minucie, niedługo po swoim wejściu na boisko wyrównującą bramkę zdobył Łukasz Jegliński. W 84. minucie rzut karny dla gospodarzy pewnie wykorzystał Jakub Biskup i na tablicy pojawiło się 5:4.
Niestety, sędzia musiał w końcu zakończyć tę wesołą strzelaninę i zakończył ją po 90 minutach w momencie, kiedy to Chojniczanka była na prowadzeniu. Dobry mecz w Chojnicach, jednak pomimo strzelenia czterech bramek Stomil wraca do Olsztyna bez punktu.