Stomil Olsztyn zakończył serię sześciu spotkań z rzędu na własnym stadionie w 2019 roku. Olsztyński zespół cały czas wiosną jest niepokonaną ekipą w I lidze. Ponownie jednak nie udało się wygrać i dla podopiecznych Piotra Zajączkowskiego był to trzeci remis z rzędu. Tym razem ponad 2000 widzów na trybunach nie doczekał się żadnego gola.
Trener Piotr Zajączkowski zestawiając podstawową jedenastkę musiał się sporo nagimnastykować, żeby wystawić jak najsilniejsze zestawienie. Z powodu nadmiaru żółtych kartek pauzować musiał Janusz Bucholc. Poważnie kontuzjowany jest Paweł Głowacki i być może nie zagra już do końca sezonu . Lekkiego urazu podczas treningu doznał środkowy obrońca Płamen Kraczunow, ale bułgarski zawodnik od wtorku wraca do treningu i na następny mecz powinien być do gry. Swoją szansę od pierwszej minuty otrzymali odpowiednio Wojciech Dziemidowicz, Łukasz Jegliński (powrót po urazie) oraz Aleksander Kowalski. Do składu powrócił także kontuzjowany ostatnio Bartłomiej Niedziela.
Pierwszą dobrą akcję Stomil przeprowadził w siódmej minucie. Grzegorz Lech dośrodkował płasko w pole karne, a strzał z 11. metrów oddał Kowalski, ale niestety strzał okazał się niecelny. Kolejny raz Kowalski szczęścia szukał trzy minuty później, tym razem Radosław Janukiewicz musiał wykazać się dobrą interwencją, żeby uchronić zespół od straty gola. Chojniczanka powinna prowadzić 1:0 od 15. minuty. Piotr Skiba nie porozumiał się z Jakubem Mosakowskim i T Janusz Surdykowski strzelał do pustej brami. Na szczęście udało się wybić piłkę z linii bramkowej. W 25 minucie Piotr Grzelczak groźnie strzelał zza pola karnego, a chwilę później blisko strzelania gola po rzucie rożnym ponownie Surdykowski. Do końca pierwszej połowy nic ciekawego się już nie wydarzyło i piłkarze zeszli do szatni przy stanie 0:0.
W drugiej połowie Stomil natychmiast ruszył do ataków. W 48 minucie Niedziela dośrodkował w pole karne, ale Sobczak nie zamknął tej akcji. W 57. minucie Chojniczanka odpowiedziała strzałem Kamila Sylwestrzaka, ale piłka poleciała wysoko nad poprzeczką. W 64. minucie Stomil był blisko zdobycia gola. Olsztyński zespół przeprowadził kombinacyjną akcję. Lech zagrał do Sobczaka, ten trafił jedynie w boczną siatkę. Chwilę później Skiba popisał się ładną paradą po strzale z rzutu wolnego Pawła Zawistowskiego. W 85. minucie Lech wyprowadził szybką kontrę, ale Ołeksandr Masznin wywalczył jedynie rzut różny, po którym Stomil nie potrafił oddać strzału w kierunku bramki. Olsztyński zespół do końca próbował akcji ofensywnych, ale niestety żadna akcja nie zakończyła się golem.
- Uważam, że był to dobry mecz dla kibica - powiedział po meczu trener Stomilu Piotr Zajączkowski. - Trzymał w napięciu do ostatniej sekundy spotkania. Wiemy z jakim zespołem graliśmy. Chojniczanka w poprzednim sezonie walczyła o awans praktycznie do końca. W tym sezonie też miała chrapkę na awans. Dziękuję drużynie za bardzo cenny punkt. Tak, jak trener zaznaczył, drużyna, która strzeliłaby bramkę, prawdopodobnie ten mecz by wygrała. My, tak jak w poprzednich spotkaniach, cały czas dążyliśmy, konsekwentnie do strzelenia bramki, konsekwentnie też się broniliśmy. Cieszę się, że na środku obrony zagrało dwóch młodzieżowców i poradzili sobie.
W sobotę olsztyński zespół zagra na wyjeździe z Odrą Opole.