Piłka nożna potrafi pisać wspaniałe historie. Stomil Olsztyn jest tego najlepszym przykładem. Tydzień temu jeszcze nie wiadomo było, czy drużyna przystąpi do rundy wiosennej, a w sobotę przy komplecie publiczności zgarnęła komplet punktów.
Olsztyński zespół w ostatnim dniu okienka transferowego zgłosił do rozgrywek łącznie 14. nowych zawodników. Wszyscy przed meczem zastanawiali się w jakim składzie wystąpi olsztyńska drużyna w meczu przeciwko GKS-owi Tychy. Piotr Zajączkowski wybrał najbardziej logiczne zestawienie i do gry desygnował piłkarzy, którzy najdłużej ze sobą trenowali, m.in. podczas obozu w Nieborowie.
W podstawowej jedenastce trener Piotr Zajączkowski wystawił tylko czterech nowych zawodników. Od pierwszej minuty wybiegli na boisko piłkarze, którzy przygotowywali się z drużyną na obozie w Nieborowie. W "biało-niebieskich" barwach zadebiutowali: Płamen Kraczunow, Mateusz Gancarczyk, Bartłomiej Niedziela oraz Szymon Sobczak. Jeszcze przed przerwą na boisku pojawił się Wojciech Gancarczyk, który zmienił kontuzjowanego Grzegorza Lecha. Po przerwie na boisku pojawił się Maciej Pałaszewski oraz Rafał Maćkowski.
Od początku meczu Stomil ruszył do ataków starając się jak najszybciej objąć prowadzenie. Po jednej z kontr na strzał z 20. metrów zdecydował się Sobczak, ale powinien odgrywać do Grzegorza Lecha, który stanąłby w idealnej pozycji do strzelenia gola. Prowadzenie Stomil objął w 19. minucie. Lech idealnie dośrodkował na głowę Mateusza Gancarczyka i ten pokonał bramkarza drużyny gości. Goście mieli także swoje sytuacje. Raz piłka zatrzymała się na słupku i tylko dzięki szczęściu do przerwy wynik nie uległ zmianie. Po przerwie gra ponownie była mocno wyrównana, ale tym razem żadna z drużyn nie stworzyła sobie idealnej sytuacji. Wynik uległ zmianie w 70. minucie za sprawą Szymona Sobczaka. Napastnik Stomilu po świetnej kontrze wpadł w pole karne i został sfaulowany. Następnie podszedł do rzutu karnego i pewnie pokonał Konrada Jałochę. W drugiej połowie na boisku debiut zaliczli M. Pałaszewski wypożyczony ze Śląska Wrocław oraz R. Maćkowski z ŁKS-u 1926 Łomża.
Był to trudny czas dla Stomilu od kilku miesięcy - powiedział po meczu trener Stomilu Olsztyn Piotr Zajączkowski. - Walczyliśmy o przetrwanie. W poprzednim tygodniu był temat, czy w ogóle przystąpimy do rozgrywek. Od poniedziałku była wielka mobilizacja całego środowiska olsztyńskiego i ludzi z zewnątrz. Chylę czoła przed naszym biurem i prezesem, sponsorami, którzy przez ostatni czas pracowali przez 24 godziny na dobę, żeby zgłosić nowych zawodników. Cieszymy się ze zwycięstwa, ale na pewno nie popadamy w auforię. Przed nami bardzo trudny czas - walki o utrzymanie. Cieszę się, że debiutanci strzelili bramki. Generalnie zawodnicy, którzy występowali w poprzednim sezonie, zagrali na bardzo solidnym poziomie, a zawodnicy, którzy doszli, pokazali jakość piłkarską. Mamy chwilę odpoczynku, ale na pewno ani ja, ani zawodnicy nie popadamy w huraoptymizm.