Olsztyński zespół żeby nadal liczyć się w walce o pozostanie w I lidze musiał mecz z Bruk-Betem Termalicą Nieciecza wygrać. W sobotni wieczór kibice olsztyńskiego klubu opuszczali stadion przy al. Piłsudskiego 69a w dobrych humorach. Podopieczni Piotra Zajączkowskiego pokonali 3:0 rywali. Walka o pozostanie w lidze zapowiada się bardzo pasjonująco do końca sezonu.
Przed spotkaniem tradycyjnie doszło do miłych akcentów. Pamiątkową koszulkę otrzymał lekarz klubowy Stomilu Olsztyn - Mariusz Siergiej, który związany z olsztyńskim klubem jest od 1996 roku. Przed rozpoczęciem spotkania fani zgromadzeni na stadionie minutą ciszy uczcili pamięć zmarłego w poniedziałek Alojzego Jarguza. Międzynarodowy sędzia piłkarski, który sędziował na dwóch Mundialach, był także honorowym prezesem Stomilu, który po 2003 roku był mocno aktywny w odbudowę olsztyńskiego klubu.
Piotr Zajączkowski w tym spotkaniu nie mógł skorzystać z usług dwóch zawodników. Z powodu żółtych kartek wybiec na boisko nie mogli Jakub Mosakowski oraz Bartłomiej Niedziela. Na środku obrony zagrał Aleksander Kowalski, na skrzydło przesunięty został Waldemar Gancarczyk. Do podstawowej jedenastki powrócił Łukasz Jegliński, a mecz z ławki rezerwowej od pierwszej minuty oglądał Kamil Mazek.
Pierwsza połowa była wyrównana w wykonaniu obydwu drużyn. Żadna z drużyn nie stworzyła się żadnej stuprocentowej akcji, po której mógł paść gol. Nie oznacza to, że Stomil nie próbował pokonać Łukasza Budziłka. W siódmej minucie z dystansu strzelał Grzegorz Lech. Ten sam zawodnik strzelał także z rzutu wolnego, ale niestety mocno nie celnie. Najbardziej widowiskową akcję Stomil stworzył sobie w 31 minucie. Rozgrywający 250. spotkanie w barwach "biało-niebieskich" Janusz Bucholc dośrodkował w pole karne, ale nikt nie potrafił zamknąć tej akcji.
W przerwie spotkania w olsztyńskiej szatni musiało dojść do męskiej rozmowy, bo w drugiej części spotkania olsztyński zespół był zdecydowanie bardziej zdeterminowany do walki. Emocje na stadionie przy Piłsudskiego 69a uwolniły się w 57. minucie za sprawą Grzegorza Lecha. Najlepszy strzelec drużyny i asystent zdobył kolejną - ósmą - bramkę dla olsztyńskiego w tym sezonie. Lech pokonał Łukasza Budziłka bezpośrednio z rzutu wolnego. Cztery minuty później było już 2:0 dla Stomilu, a bramkarza "Słoni" pokonał Mateusz Gancarczyk. Skrzydłowy wykorzystał zamieszanie w polu karnym po rzucie wolnym egzekwowanym przez Macieja Pałaszewskie. Młodszy z braci Gancarczyków trafił do siatki, spojrzał jeszcze na sędziego liniowego czy ten nie pokazał spalanego i rozpoczął celebrację gola pod sektorem z najwierniejszymi fanami Stomilu. Rywali pod koniec meczu dobił Michał Góral, który po przerwie pojawił się na boisku. Szymon Sobczak oddał strzał z 10. metrów, Budziłek wybił piłkę przed siebie, a Góral z bliskiej odległości trafił do siatki.
- Zdobyliśmy bardzo cenne punkty. Muszę podkreślić - mimo, że Termalica grała wysoko - to pokazała jakość piłkarską - ocenił spotkanie Piotr Zajączkowski, trener Stomilu. - Tutaj w tej rundzie żaden z zespołów nie grał tak dobrze w piłkę. Tak, jak zaznaczył już trener, przed polem karnym to się wszystko "łamało", czyli jakość piłkarska w zespole przeciwnika jest. My graliśmy - tak, jak trener zaznaczył - prostymi środkami, ale byliśmy bardzo skuteczni. Na pewno cieszymy się z punktów, z atmosfery jaka była dziś na stadionie i z wielkiej determinacji i zaangażowania całej drużyny.
Za tydzień w niedzielę Stomil Olsztyn zagra na wyjeździe z Puszczą Niepołomice. To spotkanie także trzeba wygrać jeżeli w następnym sezonie piłkarze Stomilu będą chcieli występować na boiskach I ligi.