Stomil Olsztyn pożegnał się z Pucharem Polski. Olsztyńska drużyna przegrał we wtorkowy wieczór 1:3 z Chrobrym Głogów.
Olsztyński szkoleniowiec przed meczem zapowiadał, że do spotkania podejdą bardzo poważnie, ale wiadomo, że w spotkaniach pucharowych częściej swoje szanse dostają zmiennicy. I tak we wtorkowy wieczór w drużynie Stomilu zadebiutował bramkarz Jakub Grzesiak, a wyjściowej jedenastce zobaczyliśmy m.in. Mateusza Jońcę czy Filipa Szabaciuka. W obecnej edycji Fortuna Pucharu Polski na boisku musi przebywać co najmniej dwóch młodzieżowców, którzy w roku zakończenia rozgrywek kończą 22 lata, czyli zawodnicy z rocznika 2001 i młodsi. Dlatego w protokole meczowym liderka M widniała chociażby przy Filipie Wójciku, który w ostatnim meczu ligowym z KKS-em 1925 Kalisz nie grał z powodu pauzy za żółte kartki.
Spotkanie bardzo szybko dobrze ułożyło się dla gospodarzy, bo już w trzeciej minucie wyszli na prowadzenie. W polu karnym piłkę zbyt lekko wybił Jakub Tecław, a do futbolówki dopadł Jakub Górski i popisał się silnym uderzeniem, piłka odbiła się jeszcze od poprzeczki i ugrzęzła w bramce.
W miarę upływu czas Stomil stwarzał sobie sytuacje bramkowe w starciu z I-ligowcem, jednak tradycyjnie kulała skuteczność. Aktywny był Wójcik, który najpierw z 16 metrów mocno uderzył, ale bramkarz zdołał wybronić, a następnie piłka po jego strzale zatrzymała się na poprzeczce. Przy tej drugiej akcji ładnym dośrodkowaniem popisał się Sebastian Szypulski. Goście mogli podwyższyć wynik meczu, bo nasi obrońcy grali momentami bardzo słabo. Raz w środku boiska piłkę stracił Tecław, a pod koniec pierwszej połowy Filip Szabaciuk zgrywał piłkę klatką w kierunku bramkarza tak, że mało napastnik Chrobrego nie dopadł do piłki.
Do wyrównania doprowadził Szypulski sześć minut po przerwie, który z 11 metrów trafił w okienko. Wcześniej w pole karne dośrodkował na szybkości Wójcik, nikt nie oddał strzału, ale na szczęście piłka spadła pod nogi zawodniak, który w zeszłym sezonie grał w III-ligowym GKS-ie Wikielec. Niezbyt długo cieszyliśmy się z remisu przy al. Piłsudskiego 69a.
W 57 minucie po zamieszaniu w polu karnym straciliśmy gola numer dwa w tym spotkaniu. Z bliskiej odległości piłkę do bramki wcisnął Oliver Praznovsky. Goście mogli podwyższyć prowadzenie w 76 minucie, ale dzięki ofiarnej interwencji na linii Szabaciuka piłka nie wpadła do siatki. W doliczonym czasie gry Chrobry strzelił jeszcze jednego gola i ostatecznie wygrał 3:1 ze Stomilem.
- Wynik oddaje na tę chwilę różnicę klas pomiędzy zespołami, które się spotkały - powiedział po meczu Szymon Grabowski, trener Stomilu. - Ja jestem niezadowolony, pomimo tego, że graliśmy z bardzo dobrym przeciwnikiem, który jest na fali, że nie potrafiliśmy mocniej zagrozić i przejść do kolejnej rundy. To był nasz cel. Dobrze się przygotowaliśmy pod względem taktycznym, dobrze oceniliśmy możliwości przeciwnika. Na większość rzeczy byliśmy tutaj przygotowani. Niekomfortowo się dla nas zaczął ten mecz, bo tracimy bramkę po stałym fragmencie gry. Nasze reakcje są spóźnione poczynając od pierwszej interwencji na pierwszym słupku, jak i potem na dalszym. Do końca pierwszej połowie gramy w ataku pozycyjnym, co wychodzi nam przyzwoicie. Po jednej fajnej akcji Filip Wójcik trafił w poprzeczkę, tylko należało skończyć przed przerwą z konkretem.
I dodaje: - Bramkę na 1:1 strzelamy po przerwie, ale potem znowu stały fragment, który obnaża nasze słabości. Otworzyliśmy się, musieliśmy dążyć do wyrównania i to się skończyło trzecią bramką. Mam duży niedosyt, bo Puchar Polski to fajny dodatek do ligi i myślałem, że będziemy dłużej grać i czerpać doświadczenie. Chcąc wygrywać w lidze, wygrywać mecze, strzelać bramki to my naprawdę musimy się szybciej uczyć. Moi piłkarze chcą, ale wygląda to różnie, ale ja wierze że tych momentów radości będzie zdecydowanie więcej niż w ostatnim czasie. Jest jak jest, ale od soboty mam nadzieję, że będzie to wyglądało inaczej.