Stomil Olsztyn wrócił do gry po trzymiesięcznej przerwie spowodowanej pandemią koronawirusa. W spotkaniu na własnym boisku zremisowali bezbramkowo z Chrobrym Głogów.
Trener Piotr Zajączkowski praktycznie nie zaskoczył wystawiając wyjściową jedenastkę w meczu z Chrobrym Głogów. Z powodu skręconej kostki nie mógł wystąpić Sam van Huffel. W jego miejsce trener Stomilu wstawił Grzegorza Lecha. Na środku obrony wystąpił Wiktor Biedrzycki, bo kontuzjowany jest Rafał Remisz. Sporym zaskoczeniem był występ od pierwszej minuty Mateusza Gancarczyka, bo w bardzo dobrej formie na treningach prezentował się Eric Molloy.
W pierwszej połowie spotkania nic ciekawego się nie wydarzyło na boisku. Żadna z drużyn nie stworzyła sobie stuprocentowej akcji. Bardziej aktywny byli jednak gospodarze, którzy próbowali zdobyć bramkę po kontrze. Żadna z akcji jednak nie zakończyła się pokonaniem bramkarza Chrobrego.
W drugiej połowie Stomil od początku ruszył na rywali z myślą strzelenia bramki. Gospodarze mieli optyczną przewagę, więcej utrzymywali się przy piłce, ale żadna akcja nie mogła się zakończyć bramką. W 67. minucie za podmęczonego Artura Siemaszkę na boisku pojawił się Molloy, a chwilę później za Lecha wszedł Koki Hinokio.
Bardzo aktywny był ten drugi, w 80. minucie ładnie przedarł się w pole karne, ale oddał za lekki strzał żeby pokonać bramkarza Chrobrego. W 82. minucie goście powinni prowadzić 1:0… Adrian Benedyczak minął Piotra Skibę, na szczęście na linii bramkowej był Mosakowski, który wybił piłkę. Chwilę później Sobczak miał przed sobą teraz tylko Szromnika, ale uderzył wprost w bramkarza. Ostatecznie żadna z drużyn nie zdobyła gola i spotkanie zakończyło się bezbramkowym remisem.
- To był trudny mecz z silnym zespołem - podsumował na konferencji prasowej Piotr Zajączkowski, trener Stomilu. - Przeanalizowaliśmy skład Chrobrego. Większość jego zawodników miała liczby na najwyższym poziomie sportowym i to było widać. Najważniejsze, że wszyscy piłkarze wytrwali dziewięćdziesiąt minut. Motorycznie nieźle to wyglądało. Wiadomo, momentami zabrakło jakości i w tym przypadku był widoczny długi rozbrat z piłką.
I dodaje: - Po przerwie Chrobry miał bardzo dobrą sytuację, przy której była idealna interwencja Skiby. My w drugiej połowie mieliśmy może nie stuprocentowe, ale trzy takie sytuacje, po której mogliśmy strzelić: Wiktor Biedrzycki główkował minimalnie niecelnie po stałym fragmencie, do tego indywidualna akcja Kokiego Hinokio ze zblokowanym uderzeniem i również indywidualna akcja Sobczaka, z której powinniśmy wycisnąć więcej. Szanujemy punkt i szykujemy się do kolejnego spotkania.