Stomil Olsztyn kolejny raz w tym sezonie przeszedł obok meczu. W Wielką Sobotę podopieczni Adama Majewskiego przegrali 0:5 z Sandecją Nowy Sącz. Gry olsztyńskiego zespołu nie dało się oglądać…
W porównaniu z ostatnią porażką z Sandecją Nowy Sącz trener Adam Majewski dokonał tylko 1 zmiany. Pauzującego za żółte kartki Juricha Carolina zastąpił Jonatas Straus, który grał na lewym wahadle. Na środek obrony został przesunięty Jakub Mosakowski.
W 3 minucie spotkania Sandecja wyszła z szybką kontrą i objęła prowadzenie. Goście wyszli 2 na 1, w pole karne wpadł Michał Walski, minął osamotnionego Mosakowskiego. Michał Leszczyński obronił strzał, ale przy dobitce z 5 metrów Damiana Chmiela był bezradny.
W 15 minucie Sandecja prowadziła już przy Piłsudskiego 69a 2:0. Chwilę przed tym Daniel Dziwniel oddał silny strzał, który wybronił Leszczyński. Goście skutecznie wykonali rzut rożny, a autorem gola był Rubio.
W 32 minucie goście strzelili trzecia gola. Z lewej strony poszło dośrodkowanie z rzutu wolnego, a zamieszanie w polu karnym wykorzystał Rubio, który drugi raz wpisał się na listę strzelców.
W 38 minucie Adam Majewskie zdecydował się na potrójną zmianę. Z boiska zeszli Mosakowski, Krystian Ogrodowski oraz Adrian Szczutowski. W ich miejsce pojawili się Damian Sierant, Sam van Huffel oraz Koki Hinokio.
W drugiej połowie obraz gry się kompletnie nie zmienił. Stomil wyszedł ze spuczonymi głowami i nie miał pomysłu na żadne zagrożenie pod bramką rywala. Sandecja grała na luzie i co chwilę stwarzała sobie sytuacje bramkowe. Wygrali zasłużenie, a to co pokazali piłkarze Stomilu Olsztyn to jedna wielka kompromitacja. Mieli pokazać w tym meczu jaja, a pokazali wydmuszki...
W kolejnym meczu Stomil Olsztyn zagra na wyjeździe z GKS-em Bełchatów. Początek meczu zaplanowano na 10 kwietnia o godz. 16.