Mistrzowie remisów w II lidze wschodniej podzielili się punktami. To chyba nie może dziwić, bo obie drużyny już tych remisów mają na swoich kontach 18 (10 Wigry i 8 OKS). Bardziej ciekawić może jedynie to, że tym razem to olsztynianie w ostatnich minutach wydarli jeden punkt po bramce Bogdana Miłkowskiego.
Od początku meczu sporo zagrożenia pod bramką Rafała Gikiewicza stwarzał Gražvydas Mikulėnas. To właśnie Litwin w 35. minucie meczu popisał się świetnym zagraniem, które na bramkę zamienił Sebastian Radzio. OKS 1945 znów nie błyszczał skutecznością. Dobrą okazję po kiksie rywala zmarnował Arkadiusz Koprucki, groźnie strzelał Łukasz Tumicz, a Łukasz Suchocki zmarnował sytuację sam na sam z Karolem Salikiem.
Druga połowa zaczęła się na korzyść OKS-u. 3 minuty po wznowieniu gry do siatki trafił były gracz Wigier - Paweł Baranowski. Dwie minuty później olsztynianie stracili gola za sprawą technicznego uderzenia Kamila Danilczyka. Sędzia główny długo wahał się, czy powinien uznać tę bramkę. Po kilkukrotnej zmianie decyzji poszczęściło się piłkarzom Wigier. Najciekawiej w całym meczu było jednak w doliczonym czasie gry. Sporo emocji w Suwałkach zapewniły obie drużyny i znowu to OKS w samej końcówce okazał się lepszy. Najpierw przed doskonałą szansą stanął Mikulėnas, ale trochę przekombinował i nie zdołał wpisać się na listę strzelców. Mogło być 3:1 i po meczu, ale to OKS pokazał, że w Suwałkach gra do ostatniego gwizdka. Najpierw strzał Michała Renusza z trudem na rzut rożny wybił Salik, ale po chwili było już 2:2. W zamieszaniu w polu karnym Wigier odnalazł się "żelazny rezerwowy" Bogdan Miłkowski, dzięki któremu OKS wraca do Olsztyna z jednym punktem.
Autor: kom